Śródziemie, w którym według Elona Muska „hobbitów chronił okrutny lud Gondoru”, tak naprawdę nie istnieje. Nawet w jego „idei” świata Tolkiena. Ale jeśli w 2023 roku brytyjski antyimigrant Tommy Robinson otrzymał wsparcie z powodu „niezrozumienia” Tolkiena, nie jest to już tylko ciekawostka. Jest to przejaw głębokiej tendencji: wykorzystywania mitów kulturowych do uzasadniania ambicji politycznych.

Musk i „twardzi ludzie” Gondoru: kiedy mity fantasy stają się narzędziami politycznymi

W niedawnym poście na portalu X Musk bronił Robinsona, mówiąc: „Hobbici mogli żyć w spokoju i ciszy tylko dzięki ochronie ze strony okrutnego ludu Gondoru”. To stwierdzenie jest bezpośrednio sprzeczne z fabułą Tolkiena. We Władcy Pierścieni Gondor jest królestwem podupadającym, w którym nie ma już tronu, a „okrutni ludzie” są raczej zdrajcami niż bohaterami. Hobbici przetrwali dzięki pokorze, a nie dzięki wojnie, jak twierdzi Musk.

Ten błąd nie jest przypadkowy. Jak pokazują badania Emmy Vossen, profesor nauk o grach, tego typu zniekształcenia często wykorzystywane są przez osoby chcące usprawiedliwić swoje działania. Na przykład skrajna prawica używa Tolkiena do usprawiedliwiania postaw antyimigranckich. „Jeśli chcesz uciskać” – mówi Vossen – „postrzegasz siebie jako hobbita, który usprawiedliwia swoją zbrodnię”.

Jak Władca Pierścieni stał się bronią polityczną: historia zniekształceń

Wykorzystywanie Tolkiena do celów politycznych nie jest niczym nowym. W latach 60. hippisi czerpali inspirację z Hobbitów, tworząc hasła takie jak „Frodo żyje!” Wśród włoskich faszystów już w latach 70. XX w. „obozy hobbitów” stały się miejscem protestów antykomunistycznych. Dziś premier Włoch Giorgia Meloni, która „nie uważa Władcy Pierścieni za fantazję”, wspiera wystawy poświęcone Tolkienowi.

Historia nie ogranicza się do Włoch. W Stanach Zjednoczonych Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego odwołuje się do obrazów „Shire” – mitycznego zielonego domu hobbitów – do rekrutacji studentów w ramach swojej polityki imigracyjnej. W tym samym miejscu, jak zauważają badacze, „wysłanie do Shire” zamienia mit w narzędzie kontroli społecznej, gdzie hobbici stają się metaforą „niekonsekwentnych” migrantów.

Tolkien w kontekście: kiedy nacjonalizm spotyka mit fantasy

Należy jednak zrozumieć, że Tolkien był człowiekiem o kontrowersyjnych poglądach. Choć krytykował nazizm i nazywał prawa Hitlera „szalonymi”, wspierał także Francisco Franco i jego nacjonalizm w Hiszpanii. Ponadto w swoich artykułach porównywał krasnale z Żydami, choć nie ukrywał swoich poglądów na temat hierarchii rasowej.

Nie oznacza to jednak, że mity Tolkiena można w jakikolwiek sposób zastosować. Jak zauważa Janet Croft, redaktorka magazynu:Mitlor, ludzie, którzy „wierzą w „przegranych”, którzy muszą bronić swoich wartości” – to już utrata sensu pierwotnego dzieła. Tolkien jako pisarz zainspirował myślenie o tym, jak zachować równowagę na świecie, zamiast wykorzystywać mity w bitwach politycznych.

Dlaczego jest to dla nas ważne?

Zniekształcanie mitów kulturowych nie tylko pozbawia je znaczenia, ale zamienia je w narzędzia. W świecie, w którym mity fantasy już dawno weszły do ​​leksykonu politycznego, zrozumienie kontekstu staje się kluczowe.

Nawet jeśli nie czytałeś Władcy Pierścieni, warto zadać sobie pytanie: w jaki sposób my, jako społeczeństwo, wykorzystujemy nasze narracje kulturowe? Musk swoimi niestosownymi postami jest jedynie kontynuacją trendu, w ramach którego politycy próbują zbudować „własną mitologię”. W 2023 roku problem ten stanie się jeszcze bardziej dotkliwy: w środowisku, w którym mity Tolkiena służą do usprawiedliwiania skrajności, warto zastanowić się, czy nie tłumimy prawdziwego znaczenia kultury, aby uzasadnić nasze decyzje.

„Ci, którzy chcą kontrolować mity” – mówi badaczka Tolkiena Robin Ann Reid – „robią to kosztem samej historii. Ich zadaniem jest udowodnienie, że mity ich inspirują, a nie że sami je tworzą”.

Jeśli więc usłyszysz o Tolkienie w kontekście polityki, pamiętaj: mit nie dotyczy hobbitów, ale tego, jak ludzie zniekształcają kulturę, aby zwyciężyć. A czasami, podobnie jak Musk, po prostu nie rozumieją, co to znaczy być „twardym” – i, jak się okazuje, także „miękkim”.